Jako że pierwsze robione w życiu muffinki wyszły wspaniale, postanowiłam poszaleć znowu. A że kocham kokos, zupełnie naturalny był jego wybór jako dodatku do muffinek :)
I tak weekend umilała mi kokosowa rozkosz lol
Przepis podstawowy wzięłam oczywiście (tak jak poprzednio) stąd -> kotlet.tv
Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 2/3 szklanki cukru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szklanka mleka
- 4 łyżki oleju
- 2 jajka
- 2 łyżki ciemnego kakao - 100 g wiórków kokosowych
Wiórki uprażyłam na suchej patelni na złoty kolor - dla mnie przygotowane w ten sposób i dodane do wypieków maja więcej aromatu. Wszystkie suche składniki (mąka, cukier, proszek) podzieliłam równo po połowie i wsypałam do dwóch misek, przy czym do jednej części dosypałam dwie łyżki kakao a do drugiej uprażone wiórki.
Potem dodałam mokre
składniki (olej lub masło, mleko i jaja) również uczciwie podzielone na
pół
między dwie miski. Należy pamiętać żeby suche i mokre składniki mieszać osobno
i potem połączyć, dodając mokre do suchych :)
Wymieszałam wszystko łyżką tak żeby się połączyły składniki.Do foremek silikonowych wkładałam na przemian masę kokosową i kakaową jak wypadło - nieraz po mniej nieraz po więcej z każdej, ale zawsze do mniej więcej 2/3 foremki.
A potem powędrowały do piekarnika na 20 minut w 180 stopniach. Po tym czasie sprawdziłam patyczkiem czy nie są w środku mokre i podkręciłam temperaturę do 200 stopni dosłownie na 3 minutki żeby się ładnie zezłociły :)
Potem stygły sobie na oknie (byle szybciej bo już wszyscy chcieli się do nich dobrać lol)
Z dodatkiem nutelli śliwkowej i brzoskwini były po prostu fantastyczne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz