Lato w pełni, urlop minął ( buuuuuuuuu ), ale pogoda nadal dopisuje. Zdjęć mi się nazbierało ale jakoś nie miałam za bardzo ochoty siadać do komputera. Teraz trzeba będzie nadrobić ;) A ze bloga traktuje troszkę jak prywatna książkę kucharską, trzeba pouzupełniać coby nie pouciekało :D
Wszystko w tym roku opóźnione, także jagody pokazały się później :) , tak wiec trzeba się najeść bo już sie powoli kończą. A jak jagody, to oczywiście jagodzianki mniam. Piekłam raz po raz i u jednych znajomych, u których byłam na wakacjach i u drugich i w domu - normalnie fioletowe szaleństwo :D
A przepis warto zachować bo ciasto drożdżowe wypatrzone gdzieś w necie ( z drobnymi zmianami wprowadzonymi przeze mnie) wyszło wspaniałe, puszyste i przepyszne. A w połączeniu z jagodami - niebo w gębie :D Wykorzystałam je zresztą nie tylko do jagodzianek, ale o tym kiedy indziej.
Dawałam sporo jagód ( jakoś nie miałam ochoty szukać ich w cieście z lupą lol ) wiec puściły troszkę soku, co zresztą nikomu jakoś nie przeszkadzało - wręcz przeciwnie.
Jagodzianki
0,7 kg mąki
40 g drożdży
1 szklanka letniego mleka
1 żółtko
2 jajka
2/3 szkl cukru
10 dag masła
cukier waniliowy 2 łyżeczki
szczypta soli
cukier puder
1/2 kg jagód
Z drożdży, łyżki cukru, łyżeczki mąki i 2 łyżek mleka zrobić zaczyn i odstawić w ciepłe miejsce, żeby zaczął pracować. Masło rozpuścić i odstawić do wystygnięcia.
Mąkę przesiać do miski, dodać szczyptę soli. Wsypać cukier oraz cukier waniliowy i dokładnie wymieszać.
Wlać mleko, schłodzone masło, dodać drożdże, wymieszać i wyrabiać. Ja pierwsze kilka minut pozwalam za mnie popracować maszynie ( w końcu po to ja kupiłam ) potem kilka minut wyrabiam jeszcze ręcznie do uzyskania spójnego, gładkiego ciasta.
Ciasto włożyć do lekko natłuszczonej oliwą miski, przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania w ciepłe miejsce na 1,5 - 2 h
Ciasto drożdżowe nie lubi przeciągów, dlatego najlepiej znaleźć dla niego jakieś zaciszne miejsce - ja wkładam ciasto do piekarnika nagrzanego do ok 30 st.
Ciasto powinno przynajmniej dwukrotnie zwiększyć objętość.
Wyrośnięte ciasto przełożyć na stolnice i odgazować kilkukrotnie je zagniatając. Podzielić na mniej więcej równe części, których ilość zależy od tego jaką wielkości chcemy. U mnie z tej porcji wychodzi 20 taki sporych jagodzianek.
Każdą z części rozpłaszczyć - można oczywiście bawić się za pomocą wałka, ale ja to robię dłońmi.
Rozpłaszczone ciasto ułożyć na dłoni, lekko je naciągając, w zagłębienia włożyć jagody, posypać cukrem pudrem ( na dwie czubate łyżeczki jagód, dawałam płaską łyżeczkę cukru pudru).
Brzegi zawinąć do środka sklejając je dokładnie i formując "bułeczkę"
Gotowe bułeczki ułożyć na wyłożonej papierem do pieczenia blasze łączeniem do dołu pamiętając o zostawieniu między nimi sporych odstępów ( rozrosną nam się w trakcie drugiego wyrastania a potem jeszcze podczas pieczenia ) , przykryć ściereczką i odstawić jeszcze raz w zaciszne miejsce do ponownego wyrośnięcia na ok 30 minut.
W czasie gdy ciasto wyrasta rozgrzać piekarnik do 190 stopni. Żółtko roztrzepać z łyżką mleka. Wyrośnięte jagodzianki posmarować jajkiem, wsadzić do piekarnika i piec 15-20 minut, do uzyskania zadowalającego nas stopnia zbrązowienia.
Upieczone jagodzianki przełożyć na kratkę i wystudzić.
Można je posypać cukrem pudrem, a jeżeli domownicy nie pożrą wszystkich od razu, można je posmarować lukrem.
Smacznego !